Skip to content

Pasta o woodstocku

    Woodstock copypasta
    kiedyś na woodstocku poznałem bardzo sympatyczną parę gejów i ich 5-cio letniego synka. Mieli cudowne poczucie humoru, spali razem w namiocie obok mojego. Pewnego razu chcieli się ruchać i poprosili żebym zabrał Pawełka na spacer - poszliśmy na koncert Behemota, niestety stałem przy barierkach z małym na barkach i dostałem potężną dawkę gazu musztardowego. Broniłbym się, ale po tabletkach z marichuaną miałem zwiotczałe mięśnie. Jak się obudziłem to mały dogorywał na scenie, przybity do krzyża. Nie wiedziałem jak powiedzieć chłopakom więc pobiegłem do Jurka Owsiaka, zapłakany, spanikowany. Od Jurka bił spokój i charyzma, kazał wolontariuszom wstrzyknąć mi heroinę i obiecał, że zajmie się tematem. I zrobił to - załatwił fajnego, ładnego chłopaka z jednego ze szpitali które dotował (rodzicom powiedzieli że zmarł), pięknie umalował i ubrał w śliczną sukienkę a wolontariusze na lektyce zanieśli go jako dar dla moich przyjaciół z namiotu obok. Byli zachwyceni, jeszcze tego samego wieczora taplaliśmy się wszyscy nago w błocie i tradycyjnie pluliśmy na godło i portret Papieża. Wpadł nawet sam Nergal który w ramach przeprosin podarował całe wiadro krokodyla - towaru było tak dużo, że wszystkich częstowaliśmy a i tak wróciłem do domu z dwoma dużymi słoikami

    Open English version

    once at woodstock I met a very nice gay couple and their 5-year-old son. They had a wonderful sense of humor and slept together in the tent next to mine. One time they wanted to move and asked me to take Pawel for a walk - we went to the Behemoth concert, unfortunately I was standing by the barriers with the little one on my shoulders and got a massive dose of mustard gas. I would have defended myself, but after the marichuan pills I had flabby muscles. When I woke up the little one was dying on the stage, nailed to the cross. I didn't know how to tell the guys so I ran to Jurek Owsiak, weeping, panicked. Calm and charisma shone from Jurek, he had the volunteers inject me with heroin and promised to take care of the subject. And he did - he got a nice, pretty boy from one of the hospitals he subsidized (his parents said he had died), beautifully made up and dressed him in a lovely dress and the volunteers on a lectern carried him as a gift to my friends in the tent next door. They were delighted, and later that evening we all wallowed naked in the mud and traditionally spit on the Pope's emblem and portrait. Even Nergal himself dropped by who, as an apology, donated a whole bucket of crocodile - the stuff was so plentiful that we served everyone and I still came home with two large jars